Rozdział 2


Przed dużym, częściowo zrujnowanym budynkiem stała młoda kobieta. Blond włosy, niebieskie oczy, zadarty nos, jasne, wąskie usta, pewny siebie wyraz twarzy. Ubrana była w czarną bluzkę, z długim rękawem, oliwkowe spodnie i czarne buty. Na plecach miała mały plecaczek. Wyglądała, jakby na kogoś czekała. Nagle dziewczyna zwróciła swój wzrok na niebo, na którym widać było, jak jakiś obiekt się zbliża. Nie minęła nawet chwila, a owy obiekt – helikopter – wylądował w pobliżu zrujnowanego budynku. Wyskoczyła z niego dziewczyna. Miała brązowe włosy, związane w kitkę, brązowe oczy, pełne usta, zgrabny nosek. Ubrana w brązową bluzkę, brązowe spodenki, czarne glany, białe podkolanówki, z plecaczkiem na plecach i pistoletach w kaburach, przy pasku, szła w kierunku blondynki.
-Witam panno Croft. - powiedziała z uśmiechem panna Simple podając Larze rękę.
-Witam. - powiedziała dziewczyna odwzajemniając uśmiech.
-Dobrze, więc... - zaczęła dziewczyna. - niech pani prowadzi.
-Ahh, tak...
Lara podeszła wielkiej metalowej ściany, w której były, również metalowe, drzwi. Dziewczyna chwyciła za klamkę i nacisnęła. Najpierw próbowała pociągnąć – bez skutku. Następnie próbowała pchać – również bez skutku. W końcu trochę wkurzona pościła klamkę, cofnęła się i wymierzyła drzwiom mocny kopniak, który od razy je wyważył.
-Za mną. - powiedziała Lara do towarzyszki. Weszły do środka.
-Trochę tu...ciemno. - stwierdziła ironicznie panna Simple. Lara włączyła latarkę, która oświetliła im drogę prowadzącą w dół, po schodach. Zeszły. Gdy doszły do końca, ich oczom ukazała się wielka hala. Lara poszła dalej, prosto, a dziewczyna za nią. Nagle Croft zwolniła tempo. Przechodziła właśnie obok plamy. Nie byle jakiej plamy. Była to plama krwi, jednak już dawno zaschnięta. Lara wpatrywała się w nią przez chwilę. Wszystkie złe wspomnienia wróciły. O tym, ile ludzi wtedy zginęło, przez Monstrum, w tym jej przyjaciel, Von Croy... a także o jej wspólniku, niejakim Kurtisie Trencie. Pomógł jej w znalezieniu i i zabiciu Ekchardt'a, co prawda ze względu na to, iż Ekchardt zabił jego ojca...i nie pomógł jej bezpośrednio...ale pomoc to pomoc. Lara może i by się nie przejmowała losem chłopaka, gdyby nie fakt, że została po nim tylko ta plama krwi oraz coś jeszcze...Chirugai, które Croft postanowiła sobie „przywłaszczyć”. Kiedy powrócił wszystkie te wspomnienia, dziewczynie zrobiło się smutno.
-Coś się stało panno Croft?
-Nie, nic... - skłamała dziewczyna. - i proszę, mów mi Lara.
-Ahh...oczywiście... - powiedziała blondynka z uśmiechem.
Po oswojeniu się z myślami, Lara oraz Nadine ruszyły dalej. Przeszły do kolejnej sali. Ta w przeciwieństwie do poprzedniej, była w marnym stanie.
-Co tu się stało? - powiedziała cicho panna Simple.
-To pozostałości po wybuchu...cóż...długa historia.
Bohaterki poszły w lewo, w kierunku drewnianych drzwi. Lara pchnęła je mocno otwierając tym samym przejście do laboratorium Ekchardta. Nadine spojrzała zdziwiona w górę korytarza, który znajdował się za drzwiami – był dość...stromy.
-Jak przejdziemy?
Lara rozejrzała się, spojrzała na sufit... wisiały na nim małe lampki, a właściwie to, co z nich pozostało, po wybuchu. Jednak to wystarczyło, by dostać się wyżej.
-Użyjemy linki.
Panna Simple chciała coś powiedzieć, ale nie zdążyła – Croft już wspinała się przyczepiając linkę kolejno do każdej lampki. Gdy była już na górze, Nadine krzyknęła.
-Bardzo się cieszę, że udało ci się tam dostać, ale nie zapomniałaś może o czymś?
Lara nie odpowiedziała. Rzuciła linkę w kierunku dziewczyny, a ta oplotła się wokół niej. Nadine wiedziała już, co robić. Chwyciła za linkę i zaczęła sie podciągać, idąc do góry.
-No, wreszcie jesteśmy. - powiedziała Croft po czym zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu.
-Czego dokładnie szukamy?
-Możliwe, że Ekchardt miał jakiś notatnik, zapiski, cokolwiek... gdzie mogłoby pisać o planach dotyczących Nephilim.
Lara zaczęła przeszukiwać jedną z półek z książkami. Nadine w tym czasie przeszukiwała inną. Nagle brunetka natknęła się na mały skoroszyt, z czarną, podniszczoną okładką, na dole której było napisane złotymi literami „Pieter Van Ekchardt”. Przejrzała szybko parę stron – były zapisane słowami w nieznanym jej języku. Na jednej stronie znalazła rysunek przedstawiający pięć malowideł Obscura – identyczny, jak w notatniku Von Croya.
-To chyba to. - szepnęła Lara, po czym krzyknęła do towarzyszki. - Znalazłam!
Dziewczyna podeszła do panny Croft i spojrzała na notatnik.
-Świetnie, więc możemy wracać.
Nagle bohaterki usłyszały cichy stukot. Lara rozejrzała się – na ziemi leżał mały, owalny, zielony przedmiot.
-Cofnij się! - wrzasnęła.
Po chwili przedmiot wybuchł. Nagle do pomieszczenia zaczęli wchodzić mężczyźni, w kombinezonach, wyposażeni w broń. Gdy Lara ich zobaczyła, od razu wyciągnęła z kabur swoje beretty i zaczęła do nich strzelać.
-Lara, szybko! - krzyknęła Nadine, która w czasie strzelaniny przebiegła do wyjścia. Brunetka oddała ostatnie strzały, szybko pobiegła do dziewczyny i razem zjechały na dół.
Prędko, otwieraj! - poganiała blondynka.
Lara pchnęła drzwi. Bohaterki przebiegły przez salę, kierując się do pierwszej areny. Ale tam czekała na nie kolejna niespodzianka.
-Cholera, następni! Za mną! - krzyknęła brunetka strzelając do facetów. Niektórzy zamiast strzelać, rzucali granaty.
-Prędzej!
Dziewczyny wybiegły na zewnątrz. Naprzeciwko budynku stał czarny jeep. Nagle wysiadło z niego dwóch facetów.
-Jeszcze jedni? Dajcie spokój... - powiedziała Lara i posłała każdemu porcję kul z beretty.
-Chodźmy do helikoptera.
-Wybacz Lara, ale ja muszę...muszę już iść. - powiedziała Simple trochę zmieszana - Spróbujesz się czegoś dowiedzieć z notatnika?
-Jasne...ale, czemu...
-Mam coś ważnego do załatwienia – powiedziała dziewczyna trochę zdenerwowana i jeszcze bardziej zmieszana.
-Ach, więc dobrze...to do zobaczenia, będziemy w kontakcie. - powiedziała zdziwiona Lara.
-Tak...do zobaczenia.
Croft weszła do helikoptera. Pilot siedział skulony z tyłu.
-Co się stało? - spytała rozbawiona tym widokiem dziewczyna.
-Poszli już?
-Tak, a ty możesz z tego skorzystać i usiąść za sterami. - powiedziała szczerząc się do chłopaka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz