6 październik 2004
Gujana, Amazonia, godzina 10:00
Na małej polanie otoczonej drzewami wylądował helikopter.
Wyskoczyła z niego młoda kobieta, znana nam wszystkim. Sama Lara Croft przybyła
tutaj, by rozpocząć wspaniałą podróż w poszukiwaniu trzech z pięciu fragmentów
kryształu zwanego Kamieniem Nephilimów. Jej pierwszym celem był las Amazonki na
terenie Gujany, na którym się właśnie znajdowała.
Gdy tylko jej stopy dotknęły ziemi, helikopter uniósł się w
górę i odleciał.
-No, mam nadzieję, że jesteś zadowolona.
-Och, i to jak!
-No to...ja nie przeszkadzam, biegnij w teren, ciesz się
widokiem, podskakuj sobie wśród kwiatków, i tak dalej...
-Czy ty aby nie uważasz, że powinieneś ograniczyć się ze swoimi
komentarzami?
-Hmmm...nie? Dobra, dobra...milczę. Powodzenia! - powiedział
wesoło.
Lara skierowała się do puszczy. Towarzyszyły jej cudne wonie
tutejszych kwiatów, odgłosy zwierząt oraz podejrzane szelesty...bohaterka z
początku była trochę zaniepokojona, ale stwierdziła, że w końcu to puszcza i
wszelkie szmery nie są niczym nadzwyczajnym.
Dziewczyna nie wiedziała dokładnie, gdzie ma iść. Póki co,
pomyślała, że najlepiej będzie brnąć przed siebie. Po parunastu minutach marszu
bohaterka znowu usłyszała szelesty. Jednak tym razem gdzieś bliżej. Wyjęła
pistolety z kabur i rozejrzała się dookoła. Nagle z zarośli wyskoczył jaguar,
biegnący prosto na nią. Dziewczyna zrobiła szybki unik w bok i zaczęła
strzelać. Zwierzę zawróciło się i rozwścieczone zaczęło szarżować na Larę, po
czym skoczyło prosto na nią. Lara w tym czasie zrobiła ślizg i oddała potężny
strzał, który momentalnie zabił bestię.
-No, i to mi się podoba. - powiedziała, chowając beretty do
kabur.
-Ooo tak, musiałaś być w siódmym niebie.
-A czy ty przypadkiem nie musiałeś milczeć?
-Wiesz, jakie to trudne?!
-W twoim przypadku na pewno. - zaśmiała się.
-Ale teraz nie o tym. Zlokalizowałem tą świątynię, a jej
położenie przesłałem ci na PDA.
Bohaterka wyjęła z plecaczka swój palmtop i włączyła go.
-Świetnie! Dzięki.
-Nie ma sprawy. A teraz wracaj do pracy.
-Pracy?
-Eee...nie ważne.
Lara uśmiechnęła się i przyjrzała się punktowi na ekranie
urządzenia.
-Skoro jestem tu...a świątynia jest tam...muszę iść
na...wschód.
Dziewczyna schowała PDA do plecaczka i ruszyła w ustalonym
przez siebie kierunku. Po parominutowej przechadzce zauważyła, że drzew przed
nią jest coraz mniej. Przyspieszyła tempo i po chwili znalazła się na małej
polanie. W pobliżu były skały i skałki, trochę dalej strumyk. Ale nie to
przykuło uwagę naszej pani archeolog. Jej oczom ukazała się małą budowla w
kształcie piramidy, z wielkim kamiennym wejściem.
-Ahh...kolejna piękna świątynia do zbadania.
-Taaa...a dla zachęty powinien na górze wisieć wielki neonowy
napis „No etrance!”.
-Nie musi być...i tak chętnie tam wejdę.
-A więc ruszaj!
Lara poszła przed siebie, a potem do środka. ||| Było ciemno,
więc włączyła latarkę. Rozejrzała się. Jedyna droga prowadziła prosto.
-No coż...mam nadzieję, że będzie jakieś rozwidlenie dróg.
Inaczej to byłoby zbyt proste...i nudne.
Po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech. Droga rozdzieliła
się na trzy strony. Najpierw pani archeolog poszła prosto. Niestety droga zakończyła
się zamkniętymi wrotami. Jednak coś przykuło uwagę panny Croft.
-Dziurka od klucza...klucz...muszę znaleźć klucz.
-No, wreszcie trzeba wysilić mózg. Zawracaj się i...
-Zip, proszę...ja umiem myśleć...dam sobie radę. Ale oczywiście
jak będzie mi potrzebna pomoc, to zgłoszę się do ciebie.
Lara wróciła do rozwidlenia dróg.
-W lewo czy w prawo...niech będzie...w...prawo.
Dziewczyna skręciła. Po chwili biegu zobaczyła przed sobą
stromy zaułek, a po prawej przejście. Skręciła w nie. Były tam schody prowadzące
na dół. Lara nimi zeszła i moment później znalazła się w jaskini z wodą i
krokodylami. Zaczęła się rozglądać.
-Widzisz coś ciekawego?
-Niestety nie. Może wskocz do wody i się rozejrzyj?
-Cóż, pomysł dobry, ale nie zauważyłeś, że tu są krokodyle?
-To je zabij, co za problem?
-Taki, że...och, nie ważne, wracam się do rozwidlenia i pójdę
tym trzecim korytarzem.
Jak powiedziała, tak zrobiła – po chwili była z powrotem przy
skrzyżowaniu dróg. Teraz poszła w kierunku korytarza po lewej. Tam również
zastała strome zakończenie drogi i przejście: tym razem po lewej. Skręciła w
nie. Tak jak przy poprzednim przejściu, droga prowadziła w dół. Gdy Lara już
zeszła, jej oczom ukazała się wielka przepaść. Dziewczyna wzięła lornetkę,
włączyła tryb UAZ i zaczęła sprawdzać, co jest po drugiej stronie. Po chwili
urządzenie zaczęło pikać.
-Dźwignia...
Lara zaczęła dalej badać otoczenie. Tym razem spojrzała w górę.
Idąc powoli do przodu rozglądała się za czymś, o co mogłaby zaczepić linkę.
Lornetka wykryła metalowe kółka. Nagle dziewczyna poczuła, że nastąpiła na coś,
co obniżyło się pod ciężarem jej stopy. Przypięła lornetkę do paska i spojrzałą
na ziemię. Stanęła na zwykłej kamiennek płytce. Dziewczyna cofnęła się.
-Hmmm...nie sądzę, by to była tylko zwykła płytka. No ale nie
czas teraz nad tym rozmyślać.
Cofnęła się jeszcze bardziej, wzięła rozbieg, po czym przy
samym brzegu przepaści gwałtownie się zatrzymała. Tuż przed nią wybuchł ogromny
słup pary wodnej.
-A niech mnie... - szepnął Zip.
-Co to ma być? Wygląda jak...gejzer.
Po chwili para zniknęła. Jednak w tym samym czasie wybuchła w
innym miejscu, tym razem dalej.
-Jeśli to gejzer...to masz przegotowane...znaczy
przechlapane...znaczy...hej, hej, co ty robisz?!
-Biorę rozbieg.
-Oszalałaś?! Jeśli akurat pod tobą wybuchnie a para, to
będziesz ugotowana. Dosłownie.
Jednak Lara go nie słuchała. Zrobiła ostatni krok do tyłu, po
czym wzięła rozpęd i przy krawędzi skoczyła przed siebie jednocześnie
puszczając linkę w kierunku kółka. Gdy rozhuśtała się do przodu, odczepiła
linkę od pierwszego kółka i szybko zaczepiła o następne. W tym samym czasie za
nią wybuchł gejzer.
-ŁUUUHUUU!
-Co się dzieje? - Lara usłyszała głos Alistera.
-Lara właśnie skacze nad przepaścią, z której co chwilę w
różnych miejscach wybuchają słupy pary wodnej. Coś na rodzaj gejzerów...
-ŻE CO?! - Alister przerażony podbiegł do monitora. - Lara, co
ty wyprawiasz?!
-Próbuję dostać się do dźwigni, nie widać? - powiedziała
odczepiając linkę od ostatniego kółka i lądując bezpiecznie przed dźwignią.
-Miałaś dużo szczęścia...
-Nie sądzę..to raczej mój wrodzony talent fizyczny oraz
zwinność i szybkość. - powiedziała wesoło.
-No tak, a przede wszystkim skromność. - dodał Zip.
Lara zaśmiała się, po czym chwyciła za dźwignię i pociągnęła.
Nagle ziemia zaczęła się trząść, a ze ścian zaczęły się wysuwać kamienne płyty.
-Hmmm...więc tylko po to była ta dźwignia? - spytała trochę
zawiedziona.
-Przynajmniej wrócisz bezpiecznie z powrotem.
-Myślę, że ta dźwignia była jednak po coś innego. Bo w końcu
nie mogła być tylko po to, żeby utworzyć drogę powrotną, to by było bez sensu.
- stwierdził Alister.
-Masz rację. W takim razie biegnę do poprzedniego korytarza.
Pani archeolog odwróciła się od dźwigni i zaczęła biec przed
siebie. Nagle usłyszała wysokie piski.
-No nie, jeszcze ich tu brakowało!
Sięgnęła po pistolety i zaczęła strzelać do nietoperzy.
-Nie zdziwię się, jak stanie się coś jeszcze.
Kamienne płyty zatrzęsły się. Dziewczyna usłyszała za sobą huk
i syk. Para wodna przebiła się przez kamienną płytę pozostawiając sporą dziurę.
Nie zważając już na nietoperze, Lara pobiegła przed siebie sprintem aż do
miejsca, z którego tu przyszła. Zestrzeliła ostatnie nietoperze i wbiegła na
górę.
-Uff, niezła akcja...
-No a jak! Miałaś rację, to rzeczywiście zapowiada się na
świetną przygodę.
-Ja zawsze mam rację, Zip. - powiedziała uśmiechając się i
ciężko dysząc. - A teraz czas zobaczyć poprzednią jaskinię.
Panna Croft poszła powoli do rozwidlenia dróg, a potem do
korytarza prowadzącego do jaskini z wodą. Po dojściu do stromego zaułka
skręciła w prawo i zeszła w dół. To co ujrzała, zaskoczyło ją i ucieszyło.
Zamiast wody z krokodylami, w jaskini znajdowała się lawa i kamienne platformy
z niej wystające.
-Lara, powiem ci jedno – kiedy ktoś następnym razem zaproponuje
ci poszukiwanie jakiegoś artefaktu – ZGÓDŹ SIĘ!
-Hmmm, widzę, że ci się podoba. Mi zresztą też...no to
co...ruszam!
-Nie...nie mogę na to patrzeć... - powiedział Alister
przerażonym głosem.
-To zasłoń oczy!
Bohaterka cofnęła się, po czym wzięła rozbieg i skoczyła na
pierwszą platformę. Następnie na drugą i trzecią. Czwarta jednak była za
daleko. Dziewczyna rozejrzała się. Po prawej stronie zobaczyła sporą szparę w
ścianie. Wzięła rozbieg, skoczyła i chwyciła się jej. Przeszła do jej końca i
skoczyła do tyłu, na czwartą platformę. Później na piątą i na szóstą, ostatnią.
Gdy brała rozbieg, by skoczyć na drugi koniec jaskini, zauważyła, że tam coś
leży. Nie zastanawiając się, co to może być, pobiegła przed siebie, zrobiła
skok, chwyciła się krawędzi i podciągnęła. Kucnęła przy leżącym przedmiocie.
-To klucz! Nareszcie.
Lara go chwyciła i w tym samym momencie platformy zanurzyły się
w lawie i z naprzeciwka wysunęła się jedna platforma, tworząc kamienny most.
-Dobra, jest most...ale założę się, że coś przeszkodzi mi w
jego przejściu.
I nie myliła się. Chwilę po ukazaniu się mostu z sufitu zaczęły
huśtać się ostrza wahadłowe.
-No...co teraz zrobisz?
-To proste.
Lara schował kluczyk do plecaka i zaczęła biec przed siebie. W
jej słuchawce dało się słyszeć wrzaski i piski przerażenia. Przy pierwszym
wahadle dziewczyna zrobiła szybki fikołek. Przy drugim ślizg, a trzeci ominęła
zanim przehuśtał się na drugą stronę. Po chwili była już po drugiej stronie.
-Chcesz, żebyśmy dostali zawału?!
-Nie koniecznie, ale słuchanie waszych pisków i wrzasków to jak
miód na moje uszy – powiedziała nie mogąc przestać się śmiać. - Możecie już się
uspokoić, jestem cała, zdrowa i z kluczykiem w plecaku.
-Błagam...nie rób tego więcej – powiedział Alister.
-Tutaj już raczej nie – odpowiedziała uśmiechając się. Poszła
na górę, po schodach, po czym do rozwidlenia dróg i przez korytarz prowadzący
do drzwi.
-No to teraz czas otworzyć te wrota.
Bohaterka włożyła kluczyk do dziurki i przekręciła. W tym
momencie drzwi otworzyły się ukazując przestronną salę, na której środku stała
mała kolumienka. Na niej leżał świecący na zielono przedmiot.
-Oto i kolejny fragment! - krzyknął uradowany Zip.
-Uważaj, jeśli weźmiesz ten kryształ, może to uruchomić jakąś
pułapkę...
-Spokojnie, Alister, to nie jest mój pierwszy raz. A pułapki
są...hmmm...nieodzownym elementem każdej podróży.
Nasza pani archeolog nie zastanawiając się długo chwyciła
talizman i schowałą do plecaka. W tym momencie ziemia zaczęła się trząść. Na
podłodze zaczęły się pojawiać pęknięcia.
-Podłoga...ona się...rozpada!
Nagle wrota sali zaczęły się zamykać.
-LARA, BIEGNIJ!
Unikając dziur w podłodze, Lara szybko wybiegła z
pomieszczenia. Zauważyła, że z sufitu sypie się gruz, więc zaczęła biec
sprintem przed siebie. Gdy zbliżała się do rozwidlenia, usłyszała, jak coś się
stacza z obu stron. Przy skrzyżowaniu zrobiła fikołka i pobiegła dalej – w samą
porę, gdy tylko ominęła korytarze, wielkie głazy stoczyły się i rozpadły przy
zderzeniu ze sobą. Była coraz bliżej wyjścia. Starała się biec jak najszybciej,
omijając skały spadające z sufitu. Nagle gwałtownie zahamowała. Kolejną
przeszkodą na jej drodze okazała się być spora przepaść. Dziewczyna cofnęła
się. Gdy miała już pobiec, usłyszała za sobą dudnienie. Spojrzała się za siebie
– w jej kierunku pędziła wielka chmura dymu zmieszanego z ogniem. Lara
natychmiast pobiegła do przodu i przy samej krawędzi przepaści skoczyła. Na
szczęście udało się jej wylądować na drugiej stronie zamiast łapać się
krawędzi. Po kucnięciu przy lądowaniu szybko wstała i pobiegła dalej. Chwyciła
się krawędzi wyjścia, zrobiła zwinny skok na dach świątyni, po czym zaczepiła
linkę o najbliższe drzewo i zeskoczyła ze świątyni robiąc przy tym piękny obrót
wokół drzewa. W samą porę – ze świątyni wydobył się kłąb dymu, po czym cała
budowla wybuchła.
-Dzisiejszy dzień...był...niezwykle udany... - powiedział
zasapana.
-TAK, RZĄDZISZ DZIEWCZYNO! TO BYŁO ŚWIETNE!
-Dziękuję za uznanie. - powiedziała wesoło. - Jednak mam
nadzieję, że to już wszystko na dziś...jestem wykończona.
-Nie martw się, już przysyłam po ciebie helikopter.
Nagle rozmowę przerwały podejrzane szelesty.
-Słyszałaś to?
-Tak...
Lara sięgnęła po pistolety. Rozejrzała się i ujrzała, jak z
głębi lasu majaczą trzy czerwone, zbliżające się, zwierzęce sylwetki. Po chwili
bohaterka nie miała już wątpliwości, co się zbliża. Wycelowała beretty w
zwierzaki i zaczęła strzelać.
-Myślałam, że raptory są tylko w Peru...widocznie się myliłam.
Jedna z bestii rozwścieczona strzałami panny Croft zaczęła
szarżować prosto na nią. Dziewczyna zrobiła unik skacząc nad zwierzęciem i
oddała potężny strzał, który natychmiastowo go zabił. Po paru unikach i oddaniu
kolejnych potężnych strzałów raptory leżały już martwe na ziemi. Lara schowała
pistolety do kabur i sięgnęła ręką do plecaczka. Wyjęła z niego świecący
przedmiot.
-No...warto było.
Nagle Lara znowu usłyszała szelest. Szybko wyciągnęła berettę
celując w źródło dźwięku. Przez chwilę wydawało jej się, że widziała mężczyznę
ubranego w czarny kombinezon, ale gdy mrugnęła oczami, już go nie było.
Schowała pistolet do kabury, a talizman włożyła do plecaczka. W tym samym
czasie zobaczyła zbliżający się helikopter. Gdy podleciał bliżej, wypadła z
niego linowa drabinka. Lara chwyciła się jej i wspięła się na górę, do środka.
-Lara, prawie bym zapomniał...udało mi się przetłumaczyć kolejne
strony notatnika.
-Tak? I co pisze?
-Wyruszasz do Grenlandii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz